Zabawne treści na Youtube i prawo karne? To się łączy

Zdobycie popularności w mediach społecznościowych to marzenie wielu młodych ludzi. Pozwala im to zarabiać i poznawać wpływowych twórców, co w przyszłości może zaowocować satysfakcjonującym poziomem życia. Niestety, by dotrzeć do wymagającej publiki, amatorzy potrafią narażać życie i zdrowie – co gorsza, nie tylko swoje.
W sądach pojawia się coraz większa ilość spraw karnych, które początek mają w sieci. Pranki (tzw. żarty) mogą nie tylko być upokarzające, ale także zagrażać osobom, które padły ofiarą żartownisia. Jak bronić się w takich sytuacjach i na co uważać, planując odcinek? Jak chronić się w trudnych sytuacjach przed niebezpiecznymi lub bolesnymi żartami? Mamy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do Was, by każdy znał swoje prawa i możliwości.
Pranki i zagrożenie w ruchu drogowym
Żartując z kogoś, łatwo spowodować zagrożenie na drodze, ulicy lub w komunikacji publicznej. Robiąc to, pranksterzy narażają się na złamanie art. 86 kodeksu wykroczeń. Grozi za to kara grzywny, która zostanie ustalona przed sąd. Jako dowód wykroczenia w sposób świadomy, może stanowić nagranie wideo.
Prawo cywilne stoi po stronie poszkodowanych
Jeśli na udostępnionym materiale pojawią się dane personalne lub twarz, osoba pokrzywdzona może założyć twórcy sprawę cywilną o zniesławienie i wykorzystanie wizerunku bez zgody. Większość portali posiada w regulaminie zapis, że w razie konieczności, będą współpracować z organami ścigania i przekażą im niezbędne dane.
Film wideo jako dowód w sprawie karnej
Niektórzy są tak mało rozważni, że dla chwilowej sławy, potrafią celowo złamać prawo i się tym pochwalić. Jeśli ktoś dokona przestępstwa i udostępni materiał na swoim koncie, a pokrzywdzony zgłosi sprawę na policje (udowadniając, że nie było to wyreżyserowane), to film może być dowodem popełnionej zbrodni.