Samoobrona – praktyka kontra teoria

Niemal każdy z nas chociaż raz w życiu był zmuszony bronić się przed potencjalnym napastnikiem lub złodziejem. Jak bronić się, by samemu nie stać się ofiarą? Biorąc pod uwagę ilość dostępnych narzędzi lub umiejętności, opcji jest wiele. Mimo wszystko wiele osób (w tym profesjonalni zawodnicy sztuk walki) rekomenduje ucieczkę. Co, jeśli wybierzesz drugą opcję?
Prawo i rzeczywistość
Warto zatem zapoznać się z art. 423 Kodeksu Cywilnego:
Kto działa w obronie koniecznej, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro własne lub innej osoby, ten nie jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną napastnikowi.
Teoretycznie możemy posunąć się do naprawdę drastycznych środków obrony koniecznej, lecz gdzie znajdzie się ta umowna granica? To zależy od podejścia sądu. W historii sądownictwa zdarzały się momenty, w których osoba odpierająca atak ponosiła konsekwencje za złamanie ręki lub innej części ciała napastnikowi. Podstawą takich działań był trwały lub chwilowy uszczerbek na zdrowiu, co skutkowało rzekomym przekroczeniem granic obrony koniecznej.
W 2018 roku wprowadzono do art. 25 Kodeksu Karnego. Dotyczy on odpierania zamachu m.in. na dom czy mieszkanie:
§ 2a. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące.
Niestety, w dalszym ciągu nie funkcjonuje to jak w USA. W Stanach Zjednoczonych możesz nawet strzelić do osoby, która wtargnie na Twoją posesję bez pozwolenia.